Patroni ministrantów
Św. Tarsycjusz
Święty
Tarsycjusz miał być akolitą Kościoła Rzymskiego. Jest to jedno ze święceń
niższych, które daje prawo klerykom Kościoła Rzymsko-Katolickiego usługiwania
do Mszy Świętej - a więc do zaszczytnej funkcji, którą obecnie pełnią
ministranci.
Nie
znamy bliżej daty jego śmierci. Przypuszcza się, że św. Tarsycjusz poniósł
śmierć męczeńską za panowania cesarza Decjusza (lata 249-251 po narodzeniu
Chrystusa). Było to jedno z najkrwawszych prześladowań. Chrześcijanie chętnie
ginęli za Chrystusa, ale ich największym pragnieniem było, by mogli na drogę do
wieczności posilić się Chlebem Eucharystii. Zanoszono im przeto potajemnie
Komunię św. do więzień. Gorliwością w obsługiwaniu świętych męczenników
wyróżniał się św. Tarsycjusz.
Dnia
pewnego, kiedy jak zwykle niósł na sercu Wiatyk do więzienia, napotkał swoich
rówieśników bawiących się na jednym z licznych placów rzymskich. Pogańscy
chłopcy zaczęli wołać Tarsycjusza, by się do nich przyłączył. On zaczął uciekać
przed nimi. Zaczęli go gonić. Kiedy zaś spostrzegli, że coś przyciska do
piersi, chcieli zobaczyć co niesie i siłą mu to wydrzeć. Bohaterski chłopiec bronił
swego skarbu. Wówczas zgraja przewróciła go na ziemię, zaczęli go kopać i bić,
rzucać nań kamieniami. Dopiero przypadkowo przechodzący żołnierz, także
chrześcijanin, miał chłopca uwolnić i bandę rozegnać. Zaniósł Tarsycjusza do
domu, gdzie ten niebawem zmarł.
Najświętszy
Sakrament ze czcią odniesiono do kapłana katolickiego. Ciało Świętego zostało
pogrzebane na cmentarzu św. Kaliksta obok szczątków papieża św. Stefana I,
który w kilka lat po nim poniósł śmierć męczeńską (257 r.).
Św. Dominik Savio
Dominik
Savio, jeden z patronów ministrantów przyszedł na świat w ubogiej włoskiej
rodzinie we wsi Riva di Chieri w Piemoncie w 1842 roku. Jego rodzice byli
prostymi ludźmi. Ojciec Karol był rzemieślnikiem, a matka Brygida krawcową. W
wieku 12 lat wstąpił do Oratorium w Turynie założonym przez św. Jana Bosko.
Dominik bardzo szybko dojrzewał duchowo.
Już
w wieku 5 lat służył do mszy świętej jako ministrant, a w wieku 7 lat przyjął
pierwszą komunię świętą co było w tamtych czasach rzadkością. O jego
dojrzałości świadczą jego postanowienia po przyjęciu po raz pierwszy komunii:
·
Będę
się często spowiadał, a do komunii przystępował ilekroć pozwoli mi na to mój
spowiednik
·
Moimi
przyjaciółmi będą Jezus i Maryja
·
Śmierć
- tak, ale nie grzech
Młody
Dominik poddał się całkowicie kierownictwu duchowemu ks. Jana Bosko. Szybko
można było zauważyć wzrost duchowy u młodego Dominika. Pewnego razu dwaj
koledzy zamierzali się pojedynkować na kamienie. Dominik wpadł między nich z
krzyżem i wołał: "Chrystus nawet na krzyżu przebaczył, a wy nie potraficie
przebaczyć drobiazgów". Jego interwencja okazała się skuteczna. Z podobnym
skutkiem upominał gorszycieli i przeklinających.
Pewnego
razu po mszy porannej Dominik zaczął się modlić przed Najświętszym Sakramentem.
Modlił się tak przez kilka godzin trwając w modlitwie kontemplacyjnej. Po tej
długiej modlitwie w zimnym kościele Dominik bardzo ciężko zachorował a wkrótce
po tym zmarł. Po śmierci Dominik Savio cieszył się coraz większą sławą i
kultem, co doprowadziło do procesu beatyfikacyjnego, a następnie
kanonizacyjnego.
W
1933 roku papież Pius XI wydał dekret o heroiczności cnót sługi Bożego
Dominika. Przy tej okazji nazwał go "małym świętym" oraz
"gigantem ducha". W Roku Świętym 1950, Jubileuszowym, papież Pius XII
ogłosił Dominika Savio błogosławionym, a w setną rocznicę ogłoszenia dogmatu o
Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, czyli w 1954 roku, zaliczył go
w poczet świętych. Relikwie świętego znajdują się w Turynie, w bazylice Matki
Bożej.
Jest
jednym z najmłodszych świętych czczconych w kościele powszechnym. Jest patronem
nas, ministrantów. Myślę, iż Dominik Savio był właśnie takim wzorem prawdziwego
ministranta. On służył z radością Panu, a czy my też jesteśmy gotowi na takie
poświęcenia jak św. Dominik?
Św. Stanisław Kostka
Stanisław
Kostka herbu Dąbrowa urodził się 1550 r. w Rostkowie k. Płocka jako syn
kasztelana zakroczymskiego. Miał trzech braci i dwie siostry. Rodzice
wychowywali swoje dzieci w dyscyplinie, uczyli pobożności, uczciwości i
skromności. Do 14 roku życia Stanisław pobierał nauki w domu rodzinnym. Na
dalszą naukę został wysłany wraz z bratem Pawłem do Wiednia. Początkowo nauka
młodzieńców szła trudno, ale pod koniec trzeciego roku należał do najlepszych
uczniów. Władał płynnie językiem ojczystym, niemieckim, łacińskim i trochę
greckim. Trzy lata pobytu w Wiedniu - to okres rozbudzonego życia wewnętrznego
w życiu Stanisława, który znał wówczas tylko trzy drogi: do kolegium, kościoła
i domu. Wolny czas spędzał na modlitwie, lekturze oraz zadawaniu sobie pokuty
łącznie z biczowaniem się. Taki tryb życia nie podobał się bratu, wychowawcy i
kolegom. Uważali to za rzecz niemoralną, a nawet niebezpieczną dla zdrowia.
Dlatego w dobrej wierze usiłowali słowem a nawet biciem wyleczyć go i skierować
na drogę normalnego postępowania. Intensywne życie wewnętrzne, nauka i praktyki
pokutne tak osłabiły młody organizm chłopca, że ciężko zachorował.
Według
relacji św. Stanisława - kiedy był bardzo chory, a nie mógł otrzymać Wiatyku,
gdyż właściciel domu nie chciał wpuścić katolickiego kapłana, wtedy św.
Barbara, patronka dobrej śmierci, nawiedziła jego pokój i przyniosła mu ów
Wiatyk. Również w tej chorobie zjawiła się Świętemu Matka Boża, od której
doznał cudownego uleczenia. Zaraz po uzdrowieniu postanowił wstąpić do
jezuitów. Niestety ojciec Stanisława nie wyraził zgody - Stanisław zdobywa się
na heroiczny czyn, organizuje ucieczkę do Augsburga, aby tam wstąpić do zakonu
jezuitów. W ucieczce pomaga mu jezuita Franciszek - Antoni, dał Stanisławowi
list polecający go do prowincjała Piotra. Jego podróż do Augsburga, a potem do
Dylingi, obrosła wieloma legendami. Faktem jest jednak, że spowiednik
przyszłego świętego zeznał, iż jego penitent zwierzył mu się, iż w drodze
otrzymał Komunię św. z rąk anioła, gdyż nie mógł jej przyjąć w kościele
protestanckim.
W
Augsburgu nie zastał prowincjała, udał się więc do Dylingi. Cała trasa z
Wiednia do Dylingi wynosiła ok. 650 km. Trafił na moment krytyczny. Oto dwaj
zakonnicy z Polski rzucili habit i przeszli na protestantyzm. W takiej sytuacji
o przyjęciu Polaka nie było mowy, ale po długiej dyskusji Stanisław został
przyjęty na pomocnika do kuchni. Po kilku tygodniach doceniono jego pokorę,
pracowitość i pobożność i skierowano wraz z dwoma innymi kandydatami do Rzymu.
Całą trójkę umieszczono w nowicjacie przy kościele św. Andrzeja. Stanisław wnet
zwrócił na siebie uwagę pokorą i pobożnością oraz umysłem. A jednak nie było
dane młodzieniaszkowi zaznać błogiego spokoju. Ojciec Stanisława postanowił za
wszelką cenę wydostać syna z klasztoru, ale modlitwa Świętego sprawiła, że
przełożeni zakonu pozwolili młodzieńcowi wiosną 1568 r. złożyć śluby zakonne.
Był to najszczęśliwszy dzień w życiu Stanisława. Nagle 13.08 młody zakonnik
zachorował. W wigilię Wniebowzięcia NMP zemdlał, a z ust zaczęła się sączyć
krew. Była północ, kiedy zaopatrzono chorego na drogę do wieczności. Ojciec
Warszewicki naoczny świadek zeznał, że gdy podano mu różaniec, nagle twarz
Stanisława zajaśniała tajemniczym blaskiem, gdy ktoś zapytał, czy może sobie
czegoś życzy, odparł: "Widzę NMP z orszakiem świętych, który po mnie
przychodzą". Kilka minut po północy 15.08.1568 r. św. Stanisław przeszedł
do wieczności. Koledzy Jego powiadali, że zawsze prosił NMP, aby umarł w dzień
Wniebowzięcia NMP. Prośba została spełniona.Wieść o pięknej śmierci polskiego
młodzieniaszka lotem błyskawicy rozeszła się po Rzymie. Wbrew zwyczajowi zakonu
zwłoki młodzieńca przystrojono kwiatami, a ciało włożono do drewnianej trumny,
co również w tamtych czasach w zakonie było rzadkim wyjątkiem. Na obrzędy
pogrzebowe przybył do Rzymu brat Paweł. W dwa lata później, gdy otwarto trumnę
Stanisława, znaleziono Jego ciało nietknięte rozkładem.
W
1605 r. papież Paweł V zezwolił na zawieszenie obrazu Stanisława w kościele św.
Andrzeja na Kwirynale w Rzymie. Papież Klemens XI wydał dekret kanonizacyjny, a
samego aktu kanonizacji dokonał jego następca Benedykt XIII w 1726 r. 200 lat
później w 1926 r. sprowadzono do Polski część relikwii Świętego. W
uroczystościach wziął udział sam prezydent państwa Ignacy Mościcki. Relikwia
głowy św. Stanisława znajduje się w nowicjacie jezuitów w Gorhein. Ciało
spoczywa w kościele św. Andrzeja na Kwirynale w Rzymie w jego ołtarzu po lewej
stronie. Wielu polskich pielgrzymów po złożeniu hołdu Namiestnikowi Chrystusa
udaje się do tego kościoła, by pokłonić się szczątkom polskiego świętego.